*Agatha*
Siedzieliśmy przy stoliku , ja , 1D i Claudia. Była wyraźnie wnerwiona że chodza z nami do szkoły i jeszcze w dodatku siedzą z nami. Mi tam to odpowiada. Jestem w klasie z Harrym. Muszę przyznać że to zajebisty chłopak. Na przerwie ustaliliśmy że będziemy siedzieć razem na każdej lekcji na której ja siedze sama. Czyli prawie na każdej.. na połowie. Na reszcie siedzę z moją BFF - Camilą. Jest to śliczna blondynka, długowłosa. Ma zielone oczy i malinowe, wydajne usta. Zgrabna, szczupła. Uwielbia niebieski, kotki,pieski i wysokie buty. No i mnie.( na zdjęciu - po prawo Camila, po lewo - Agatha. ) Przyjaźnimy się od małego. Teraz mieszkamy niedaleko siebie. Jakieś trzy ulice dalej. Siedzieliśmy na stołówce i jedliśmy lunch. Po mojej prawej siedziała Claudia a po lewej Harry. Od mojej siostry emitowała złość. A od Harrego radość. Nagle rozbrzmiał się dzwonek na moją ostatnią lekcję.. i Harrego też.
- Ja idę na matme, Harry chodź. - stwierdziłam.
- Idę, idę. - powiedział i pognał za mną.
Kiedy zaszliśmy pod klasę , nauczycielka akurat otwierała drzwi. Weszliśmy do klasy i skierowaliśmy się do mojej ławki. Harry usiadł ze mną. Dobrze wiedziałam że zbyt dobry nie jest z tego przedmiotu .. a ja tak więc chciałam mu pomóc.
- Witajcie droga młodzieży. - powiedziała pani McDinns.
Babka około pięćdziesiątki. Dobrze się trzyma, elegancka, starsza pani. Muszę przyznać że jej nie lubię. Jest trochę wredna.
- ... panna Agata Cowell. - stwierdziła.
Wyrwana z zamyśleń,oszołomiona wstałam i nerwowo spojrzałam na Harrego.
- idź zrób przykład. - szepnął w moją stronę.
Uśmiechnęłam się do niego, wiedziałam że zrobię ten przykład bo umiem matmę. Kiedy skończyłam zapisywać przykład na tablicy, odłożyłam kredę i obróciłam się w stronę naczycielki.
- Brawno panno Cowell. Brawo. - powiedziała.
- Dziękuję. - odpowiedziałam dumnie.
- Widzę że przygarnęła panna pod swoje skrzydła słabszego ucznia. Podziwiam. Jeśli uczeń z oceny dopuszczającej w poprzedniej szkole podniesie się na ocenę dobrą w naszej uczelni, wystawię ci 6 z matematyki i oczywiście przyznam stypendium. To ogromne wyróżnienie dla ciebie młoda damo.
- Dziękuję, postaram się wyszkolić Harrego.
- Dobrze, siadaj. - powiedziała i spuściła wzrok na dziennik.
Kiedy usiadłam obok Hazzy, on patrzył na mnie jak na idiotkę. Wyrwał kartkę z notesika i zapisał na niej kilka wyrazów.
Serio uważasz że będę miał 4 ? Ledwo miałem 2 a teraz 4 ? No proszę cie.
Wzięłam długopis do ręki.
Tak, tak uważam. Nauczę Cię wszystkiego, mieszkamy razem więc będziemy spędzali razem dużo czasu, nie zaszkodzi jeśli trochę z niego zajmie nam wspólna nauka.
Przeczytał i odpisał.
No w sumie racja. Z tobą zawsze i wszędzie. Postaram się dla ciebie, wiem że wiele znaczy dla ciebie to stypendium.
Uśmiechnęłam się.
Dziękuję. Jesteś niesamowity.
Cicho się zaśmiał i odpisał.
Haha, wiem.
Podpisałam tylko.
I do tego jaki skromny.
- Panie Styles ! W tej chwili do tablicy.
Harry rozwiązał przykład, banalny. McDinns wstawiła mu za to ocenę, dla niego nie byle jaką. Bo to piątka.
Reszta lekcji minęła miło. Pisaliśmy sobie liściki i posyłaliśmy dyskretne uśmiechy. Kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę , w naszym przypadku na koniec lekcji, spakowaliśmy się i pomaszerowaliśmy do szatni. Ubraliśmy się i razem wróciliśmy do domu.
Weszliśmy do domu, odłożyliśmy plecaki w przedpokoju, nie musieliśmy odrabiać dziś lekcji bo był piątek. Zaprosiłam Harrego do mnie do pokoju. On natomiast poszedł zrobić tosty i przyszedł.
- Mam nadzieję że lubisz z serem,szynką,ketchupem i pieczarkami.
- Eeeee.. nie jadłam więc nie wiem. Ale z chęcią skosztuję.
Zjedliśmy danie przygotowanie przez Stylesa i położyliśmy się na moim łóżku.
- Ładnie tu masz. - stwierdził lokaty lokator :D
- Dziękuję. Też mi się podoba.
- Agata ? - zaczął niepewnie.
- Hm ?
- Ee.. jaki jest twój ulubiony kolor ? - zdziwiłam się.
- Zielony i czerwony. A czemu pytasz ?
- A jakoś tak. - widziałam że to nie wszystko.
- Coś jeszcze ? - zapytałam.
- Noo.. tak. - spojrzał na mnie a ja kiwnęłam głową.
- Aaaa... aaaa... - zaczął się jąkać.
- Aaaa co ? Harry nie bądź dzieckiem.
- No dobra, no bo wiem że znamy się tydzień ale .. tak po przyjacielsku.
- No ale co ? - ten chłopak coraz bardziej mnie zadziwia.
- Wybierzesz się ze mną do kina, albo wesołego miasteczka, ewentualnie nie wiem ... na London Eye.? - zapytał.
Oblała mnie fala ciepła.
- Pewnie. Oczywiście że tak. Kiedy ?
- Hm.. jutro o 15 bądź gotowa. Ubierz się wygodnie to pojedziemy gdzieś i pokażę ci coś nie do opisania.
- Okej.
Pocałowałam go w policzek. Rozmawialiśmy o naszych rodzinach, jakie są i tak dalej. Po pewnym czasie usłyszeliśmy że chłopcy i Claudia, przyjechali do domu.
- Sieeeeeema ! - wydarł się Lou.
Zeszliśmy na dół i przywitaliśmy się z nimi. Claudia naburmuszona poszła do swojego pokoju, ja do swojego a chłopcy poszli do salonu grać w Fifę.
Wzięłam prysznic, rozczesałam swoje długie,blond włosy i w samym ręczniku wyszłam z łazienki. Chodziłam po brązowych panelach boso. Podeszłam do okna i wpatrywałam się w Londyn.
Po chwili ktoś zapukał do drzwi i lekko je uchylił. Tym kimś okazał się był Zayn.
- Mogę ? - zapytał ale widząc mnie w samym ręczniku dodał. - Ja przyjdę potem. Sorki. Cześć.
- Pa.
Było już późno a ja byłam padnięta, przebrałam się w piżamę i wygodnie ułożyłam pod kołderką. Morfeusz natychmiastowo porwał mnie w swoje ramiona.
______
Jeeej. Napisałam. Zajęło mi to 2,5 godziny prawie. Mam nadzieję że rozdział się podoba i was nie przynudzam. No i przepraszam że dodaję w poniedziałek a nie w weekend :D
7 komentarzy - kolejny :D
PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY
Agatha.
Siedzieliśmy przy stoliku , ja , 1D i Claudia. Była wyraźnie wnerwiona że chodza z nami do szkoły i jeszcze w dodatku siedzą z nami. Mi tam to odpowiada. Jestem w klasie z Harrym. Muszę przyznać że to zajebisty chłopak. Na przerwie ustaliliśmy że będziemy siedzieć razem na każdej lekcji na której ja siedze sama. Czyli prawie na każdej.. na połowie. Na reszcie siedzę z moją BFF - Camilą. Jest to śliczna blondynka, długowłosa. Ma zielone oczy i malinowe, wydajne usta. Zgrabna, szczupła. Uwielbia niebieski, kotki,pieski i wysokie buty. No i mnie.( na zdjęciu - po prawo Camila, po lewo - Agatha. ) Przyjaźnimy się od małego. Teraz mieszkamy niedaleko siebie. Jakieś trzy ulice dalej. Siedzieliśmy na stołówce i jedliśmy lunch. Po mojej prawej siedziała Claudia a po lewej Harry. Od mojej siostry emitowała złość. A od Harrego radość. Nagle rozbrzmiał się dzwonek na moją ostatnią lekcję.. i Harrego też.
- Ja idę na matme, Harry chodź. - stwierdziłam.
- Idę, idę. - powiedział i pognał za mną.
Kiedy zaszliśmy pod klasę , nauczycielka akurat otwierała drzwi. Weszliśmy do klasy i skierowaliśmy się do mojej ławki. Harry usiadł ze mną. Dobrze wiedziałam że zbyt dobry nie jest z tego przedmiotu .. a ja tak więc chciałam mu pomóc.
- Witajcie droga młodzieży. - powiedziała pani McDinns.
Babka około pięćdziesiątki. Dobrze się trzyma, elegancka, starsza pani. Muszę przyznać że jej nie lubię. Jest trochę wredna.
- ... panna Agata Cowell. - stwierdziła.
Wyrwana z zamyśleń,oszołomiona wstałam i nerwowo spojrzałam na Harrego.
- idź zrób przykład. - szepnął w moją stronę.
Uśmiechnęłam się do niego, wiedziałam że zrobię ten przykład bo umiem matmę. Kiedy skończyłam zapisywać przykład na tablicy, odłożyłam kredę i obróciłam się w stronę naczycielki.
- Brawno panno Cowell. Brawo. - powiedziała.
- Dziękuję. - odpowiedziałam dumnie.
- Widzę że przygarnęła panna pod swoje skrzydła słabszego ucznia. Podziwiam. Jeśli uczeń z oceny dopuszczającej w poprzedniej szkole podniesie się na ocenę dobrą w naszej uczelni, wystawię ci 6 z matematyki i oczywiście przyznam stypendium. To ogromne wyróżnienie dla ciebie młoda damo.
- Dziękuję, postaram się wyszkolić Harrego.
- Dobrze, siadaj. - powiedziała i spuściła wzrok na dziennik.
Kiedy usiadłam obok Hazzy, on patrzył na mnie jak na idiotkę. Wyrwał kartkę z notesika i zapisał na niej kilka wyrazów.
Serio uważasz że będę miał 4 ? Ledwo miałem 2 a teraz 4 ? No proszę cie.
Wzięłam długopis do ręki.
Tak, tak uważam. Nauczę Cię wszystkiego, mieszkamy razem więc będziemy spędzali razem dużo czasu, nie zaszkodzi jeśli trochę z niego zajmie nam wspólna nauka.
Przeczytał i odpisał.
No w sumie racja. Z tobą zawsze i wszędzie. Postaram się dla ciebie, wiem że wiele znaczy dla ciebie to stypendium.
Uśmiechnęłam się.
Dziękuję. Jesteś niesamowity.
Cicho się zaśmiał i odpisał.
Haha, wiem.
Podpisałam tylko.
I do tego jaki skromny.
- Panie Styles ! W tej chwili do tablicy.
Harry rozwiązał przykład, banalny. McDinns wstawiła mu za to ocenę, dla niego nie byle jaką. Bo to piątka.
Reszta lekcji minęła miło. Pisaliśmy sobie liściki i posyłaliśmy dyskretne uśmiechy. Kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę , w naszym przypadku na koniec lekcji, spakowaliśmy się i pomaszerowaliśmy do szatni. Ubraliśmy się i razem wróciliśmy do domu.
Weszliśmy do domu, odłożyliśmy plecaki w przedpokoju, nie musieliśmy odrabiać dziś lekcji bo był piątek. Zaprosiłam Harrego do mnie do pokoju. On natomiast poszedł zrobić tosty i przyszedł.
- Mam nadzieję że lubisz z serem,szynką,ketchupem i pieczarkami.
- Eeeee.. nie jadłam więc nie wiem. Ale z chęcią skosztuję.
Zjedliśmy danie przygotowanie przez Stylesa i położyliśmy się na moim łóżku.
- Ładnie tu masz. - stwierdził lokaty lokator :D
- Dziękuję. Też mi się podoba.
- Agata ? - zaczął niepewnie.
- Hm ?
- Ee.. jaki jest twój ulubiony kolor ? - zdziwiłam się.
- Zielony i czerwony. A czemu pytasz ?
- A jakoś tak. - widziałam że to nie wszystko.
- Coś jeszcze ? - zapytałam.
- Noo.. tak. - spojrzał na mnie a ja kiwnęłam głową.
- Aaaa... aaaa... - zaczął się jąkać.
- Aaaa co ? Harry nie bądź dzieckiem.
- No dobra, no bo wiem że znamy się tydzień ale .. tak po przyjacielsku.
- No ale co ? - ten chłopak coraz bardziej mnie zadziwia.
- Wybierzesz się ze mną do kina, albo wesołego miasteczka, ewentualnie nie wiem ... na London Eye.? - zapytał.
Oblała mnie fala ciepła.
- Pewnie. Oczywiście że tak. Kiedy ?
- Hm.. jutro o 15 bądź gotowa. Ubierz się wygodnie to pojedziemy gdzieś i pokażę ci coś nie do opisania.
- Okej.
Pocałowałam go w policzek. Rozmawialiśmy o naszych rodzinach, jakie są i tak dalej. Po pewnym czasie usłyszeliśmy że chłopcy i Claudia, przyjechali do domu.
- Sieeeeeema ! - wydarł się Lou.
Zeszliśmy na dół i przywitaliśmy się z nimi. Claudia naburmuszona poszła do swojego pokoju, ja do swojego a chłopcy poszli do salonu grać w Fifę.
Wzięłam prysznic, rozczesałam swoje długie,blond włosy i w samym ręczniku wyszłam z łazienki. Chodziłam po brązowych panelach boso. Podeszłam do okna i wpatrywałam się w Londyn.
Po chwili ktoś zapukał do drzwi i lekko je uchylił. Tym kimś okazał się był Zayn.
- Mogę ? - zapytał ale widząc mnie w samym ręczniku dodał. - Ja przyjdę potem. Sorki. Cześć.
- Pa.
Było już późno a ja byłam padnięta, przebrałam się w piżamę i wygodnie ułożyłam pod kołderką. Morfeusz natychmiastowo porwał mnie w swoje ramiona.
______
Jeeej. Napisałam. Zajęło mi to 2,5 godziny prawie. Mam nadzieję że rozdział się podoba i was nie przynudzam. No i przepraszam że dodaję w poniedziałek a nie w weekend :D
7 komentarzy - kolejny :D
PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY
Agatha.
ten blog jest naprawde super <3 oby tak dalej : *
OdpowiedzUsuńspoko rozdział nie moge sie doczekać co bedzie dalej :D
OdpowiedzUsuńNiezły rozdział, czekam na nexta :D
OdpowiedzUsuńsuper!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńBosskiii! Czekam na następny z niecierpliwością ♥
OdpowiedzUsuńojojoj, szkoda, że nie napisałaś co chciał Zayn... zżera mnie ciekawość!
OdpowiedzUsuńświetny rozdział! :)
Dalej ♥ <3
OdpowiedzUsuńNie myślałam że się wezme za czytanie ale nie żałuje podoba mi się ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie :) http://asiula1d.blogspot.com/
Super!!!Czekam na następny!!!OLa:P
OdpowiedzUsuń